Mario: No niby tak. Ej ale czy ciebie nie zdziwił fakt że te
dziewczyny nie piszczały na nasz widok?
Marco: No to było trochę dziwne.
Następny dzień:
Karolina:
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek była dopiero 8:00.
Postanowiłam, że już wstanie i pójdę do sklepu bo świeże pieczywo. Ubrałam się i zeszłam po cichu na dół. Napisałam tylko karteczkę Patrycji, że poszłam
do sklepu i wyszłam. Po drodze myślałam i tym co powiedział mi Sebastian, ale
postanowiłam da sobie z nim spokój. Kiedy tak szłam, ktoś zaczął krzyczeć w
moją stronę. To był Marco i Mario. Podbiegli do mnie i zaczęliśmy rozmowę.
Karolina: Co wy tu robicie?
Marco: A tak wyszliśmy pobiegać, mieszkamy niedaleko Waszego
domu.
Mario: A co tam u ciebie? Jak się czujesz?
Karolina: A dobrze. Dzięki, że pytasz. –uśmiechnęłam się.
Mario: A gdzie masz koleżankę?- spytał zaciekawiony
Karolina: A co stęskniłeś się za nią? – spytała odważnie
Mario: I to jak. –
odpowiedział zmieszany
Karolina: Przekaże jej. Dobra chłopcy ja idę do sklepu, a
Wam życzę miłego biegania.
Marco: O sklep. Właśnie mieliśmy iść z Mario zrobić zakupy.
Mario: Tak? Naprawdę.
Marco spojrzał na Mario po czym
Mario: Aaa no faktycznie. Bo ten, my no mieliśmy zrobić
sałatkę.- powiedział zdecydowanie
Karolina: Sałatkę?? Haha. Jasne. To chodźcie. – uśmiechnęła
się.
Kiedy tak szli do Karoliny zadzwoniła jej mama złoży jej
życzenia.
Karolina: Cześć mamo.
Mama: Cześć córeczko, Wszystkiego Najlepszego z okazji
urodzin.
Karolina: Dzięki Mamuś
Mama: I przekaż życzenia Patrycji.
Karolina: Dobrze, Kończę. Pa
Marco: Masz urodziny?
Karolina: Jak coś to my.
Mario: My?
Karolina: No ja z Patrycją.
Marco: OO fajnie. Wszystkiego Najlepszego. –powiedział,
po czym pocałował mnie w policzek.
Mario: Ode mnie też zdrowia,
szczęścia i spełnienia marzeń. –wyszczerzył się
Karolina: Dzięki wielkie.
Kiedy doszliśmy do sklepu kupiłam pieczywo i podeszłam do kasy.
Chłopaki szli za mną i nic nie kupili.
Karolina: To gdzie te wasze składniki na sałatkę? –spytałam
zaciekawiona.
Marco: A sałatka. Mario zapomniałeś. Sałatkę miałeś zrobić.
Mario: Jaa? To ty miałeś na nią ochotę.
Karolina: Haha. Rozwalacie mnie. Dobra chodźmy.
Mario: To nie będzie tej sałatki.
Marco: Głupku to był tylko pretekst. – powiedział po cichu.
Karolina: Ja lecę, podeszłam do Marco i pocałowałam go w
policzek.
Marco: Ojej jak miło.
Marco:
Spotkałem ją kolejny raz. Wyglądała pięknie. Wrzuciłem jej
do torby karteczkę z moim numerem. Mam nadzieję, że się odezwie. W końcu
pocałowała mnie. Wiem to był tylko policzek, ale dla mnie to wiele znaczy. Z tych zamyśleń wyrwał mnie Mario, który miał
pomysł i to bardzo fajny pomysł…
Karolina:
Kiedy wracałam myślałam o Marco. On jest taki słodki. Ale
czy z tego coś będzie? Pomyśle później. Gdy weszłam do domu, Patrycja już
wstała, co mnie zdziwiło, bo była dopiero 9:20. Jednak byłam szczęśliwa, od
razu złożyłyśmy sobie życzenia i wręczyłyśmy prezenty. Potem opowiedziałam jej
kogo spotkałam, nie zapomniałam dodać tego, że Mario się o nią pytał i że mieli
robic sałatkę na którą nie kupili składników. Kiedy rozpakowywaliśmy zakupy,
Patrycja znalazła karteczkę, otworzyła ją, był tam numer Marco. Muszę przyznać,
że byłam pozytywnie zaskoczona. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, pobiegłam
otworzyć, ujrzałam w nich (…)
Świetne! Ciekawe kto to ich odwiedził.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Pewnie Marco i Mario wpadli haha ;) ALe nie wiem. Okaże się!
OdpowiedzUsuń