piątek, 5 lipca 2013

8: Co wy tu robicie?

Kiedy się obejrzała ujrzała Marco. Tego samego Marco, które poznała kilka dni temu.
Karolina: Marco? Co ty tu robisz?
Marco: Mógłbym Ci zadac te same pytanie. –odrzekł
Karolina: Ja, Ja jestem tu kelnerką- powiedziała
Marco: A ja jestem kolegą Lewego – wyszczerzył się
Karolina: Ahaa- odpowiedziała niepewnie i możesz mnie już puści, bo muszę wróci do swoich obowiązków.
Marco: Aa tak jasne, może Ci pomogę i pogadamy, bo widzę że jesteś jakaś smutna.
Karolina: To nie jest najlepszy pomysł- odpowiedziała po czym wyszła do kuchni.

Marco:

Kto by pomyślał, że ją tu spotkam. Jestem zaskoczony i to miło zaskoczony. Ale ona chyba nie bardzo. Coś ją gnębi, a ja nie mogę jej pomóc. Ale jak pomóc. Przecież mnie odtrąca. Nie zadzwoniła. I była jakaś dziwna.

Karolina:

Skąd on się tu znalazł. Jak to możliwe. Zastanawiam się i dochodzę do wniosku, że źle zrobiłam. Dlaczego go odtrąciłam .Jest taki przystojny i czuły. Od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Muszę go znaleźć i mu to wytłumaczyc. Ale najpierw idę poszukac Patrycji i jej wszystko opowiem. Ona będzie wiedziała co mam robic.

W tym samym czasie.

Patrycja:  

Wyszłam z kuchni, bo widziałam że wszyscy już zjedli tort i ustali w kółku, bo zaczynały się oczepiny. Zawsze lubiłam tego typu zabawy, bo było dużo śmiechu. Jak zawsze na początku welon i mucha, a potem to już rutyna. Kiedy szłam nagle na pustej tacy wylądował welon. Przeraziłam się i upuściłam  tace, ale nie dlatego, że był na nim welon tylko dlatego że naprzeciwko mnie ustał Mario. Zamurowało mnie. No a tak w ogóle to wszyscy się ze mnie śmieli, ale to normalka. Mario podszedł do mnie i podniósł tace z welonem. Zatkało mnie. Chciałam powiedziec, żeby Panna Młoda rzuciła welon jeszcze raz, ale ona z Robertem  nie zgodzili się. Niespodziewanie w naszą stronę w ręce Mario wylądowała mucha. Ja ponownie upuściłam tacę jednak bez welonu, bo trzymałam go w ręku. Wszystko nagrywała kamera i wszyscy stali i się z nas śmiali i bili nam brawo. Chyba się zarumieniłam, ale nie byłam pewna, bo przecież się nie widziałam. Poprawiłam tylko sukienkę, oddałam tacę Karolinie, która stała i też ryła razem z Marco i poszłam na parkiet. Mario już na nie czekał i złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie, bo włączyli nam wolną nutkę. Byłam trochę skrępowana, ale nie wypadało odmówic. Mario jeszcze dowalił, że to jest przeznaczenia, że się spotykamy i takie tam.  Na moje nieszczęście całą sala krzyczała gorzko, gorzko. Zaczęłam się śmiac i powiedziałam Mario na ucho, że nie pocałuje go. On spojrzał na mnie i zaczął się śmiac. Po czym namiętnie mnie pocałował. Wszyscy zaczęli liczy, a ja się próbowałam się wyrwac, jednak on był silniejszy. Po tym wszystkim wszyscy bili nam brawa, a ja podziękowałam i poszłam do swoich obowiązków. Tak przynajmniej powiedziałam Mario, bo tak naprawdę wyprułam do łazienki ochłonąc. Nagle do łazienki wparowała Karolina.

Karolina: Ulala kocie, ale pocisnęłaś– wyszczerzyła się
Patrycja: No bardzo śmieszne. Naprawdę. Zrobiłam sobie niezłą siarę i ten gbur mnie pocałował.
Karolina: No nie taki gbur, pocałował Cię na koniec w rękę, to jednak gentleman. A tak w ogóle to nie wiem co mam robi z Marco? Podoba mi się, ale..
Patrycja: Nie ma żadnego ale, pogadaj z nim i koniec kropka. Czekaj chodz, bo lewy coś ogłasza.

Karolina: Okej, chodźmy. 

4 komentarze:

  1. Dobry pomysł z tymi oczepinami .. Bardzo ciekawe .;))
    Czekam na kolejny rozdział ;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No rozkręcacie się! Fantastyczne opowiadanie.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z racji tego iż bardzo podoba mi się twój blog dostałaś ode mnie nominację do Libster Awards :)
    Więcej na:
    http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/07/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń